Historia naszej parafii

Historia parafii w Bieruniu Starym

Pierwotnie Bieruń należał do lędzińskiej parafii pw. św. Klemensa. Okręg pszczyński należał wówczas do dekanatu oświęcimskiego, a ten zaś do diecezji krakowskiej. Drewniany kościół pw. św. Bartłomieja wybudowano w I poł. XV w. Początkowe losy tego kościółka nie są znane – wiadomo tylko, że w 1568 r. był tam ks. Wojciech, wikary zależny od lędzińskiego plebana. 30 sierpnia 1568 r. książę pszczyński Karol Promnitz, protestant, odwołał wszystkich plebanów dekanatu pszczyńskiego na mocy cuius regio eius religio. Bieruński kościół przeszedł w ręce protestantów.

Na początku XVII w. wybudowano poza miastem kościół św. Walentego, jako że miał on za patrona świętego można przypuszczać, że był katolicki. 13 września 1628 r. burgrabia Karol Hannibal von Dohn wydał w imieniu cesarza Ferdynanda II edykt nakazujący protestanckim pastorom opuszczenie ziemi pszczyńskiej w ciągu 14 dni. 6 marca 1629 r. cesarz wydał edykt zaprowadzający stan religijny, który istniał w państwie w 1553 r.

Obecny kościół jest czwartym z kolei zbudowanym na tym miejscu. Pierwsza wzmianka o kościele w Bieruniu pochodzi z kroniki Liber Beneficiorum Jana Długosza: „Bieruń, miasto (...), w którym jest kościół drewniany pw. św. Bartłomieja, filia kościoła macierzystego w Lędzinach (...) kościół w Bieruniu jest świeżo zbudowany...”. Jan Długosz tę część kroniki napisał przed śmiercią księcia Mikołaja II w 1452 r. Prawdopodobnie drewniany kościół powstał pod patronatem księżnej Heleny, która w 1407 r. otrzymała ziemię pszczyńską jako wiano od księcia Jana II. Z mapy Hindenburga z 1636 r., na której są narysowane dwa kościoły w Bieruniu, widać, że kościół św. Bartłomieja miał sygnaturkę i ogrodzenie. Protokół wizytacyjny z 1665 r. zawiera krótki opis tego kościoła. Był drewniany, starodawny, miał trzy ołtarze, drewnianą zakrystię i chrzcielnicę oraz ogrodzenie. 21 lipca 1677 r. wybuchł w Bieruniu pożar, który zniszczył całe miasto z wyjątkiem kościółka św. Walentego. Po pożarze proboszcz ks. Witkiewicz wybudował plebanię, szkołę i szpital. Z powodu braku pieniędzy i z faktu istnienia kościółka św. Walentego proboszcz nie podjął się odbudowy kościoła parafialnego. Dopiero w 1679 r. nowy proboszcz ks. Herbst zaczął zbierać pieniądze i 9 maja 1680 r. położono fundamenty pod nowy drewniany kościół. Poświęcenia dokonał dziekan pszczyński ks. Franciszek Szafrański 22 grudnia 1680 r. Ołtarz główny i obraz zostały wykonane w Żorach. Kościół posiadał dwa boczne ołtarze – NMP i św. Antoniego Padewskiego i dzwonnicę, na której w lutym 1681 r. zawieszono dzwon.

Prawie sto lat później, wskutek rosnącej liczby mieszkańców Bierunia, proboszcz ks. Karol Posadowski postanowił wybudować nowy, większy kościół. Samą budowę rozłożono na kilka lat. W 1770 r. zburzono starą wieżę i wybudowano murowaną. W 1776 r. rozebrano resztę drewnianego kościoła i przystąpiono do dalszej budowy. 20 października 1776 r. dziekan pszczyński ks. Tomasz Trzebień dokonał poświęcenia nowej świątyni. W opisie kościoła z 1791 r. napisano: „Kościół parafialny w miasteczku Bieruniu jest murowany; wielki chór podługowaty (nawa główna), mały chór (prezbiterium) w pół oktogonu czyli ośmiokątny.” Długość kościoła wynosiła 84 stopy (23,9 m). Nie było sklepienia, tylko płaski, drewniany sufit. W 1794 r. postawiono nowy ołtarz główny, wykonany przez Matysa Hampela z Lublińca.

W 1833 r. proboszcz ks. Jan Hawlicki zbudował zakrystię, a burmistrz Bierunia Józef Niesyto ufundował kaplicę św. Barbary po przeciwległej stronie kościoła. 9 czerwca 1845 r. całe miasto, a więc i kościół wraz z plebanią, szpitalem i szkołą, spłonęło w pożarze. Udało się uratować kielichy, monstrancje, ornaty, akta, metryki i ważniejsze dokumenty. Najpierw odbudowano szkołę i plebanię. Po zebraniu funduszy rozebrano zgliszcza i 14 czerwca 1851 r. przystąpiono do budowy. Architektem był Królewski Inspektor budowlany Józef Linke z Raciborza, a kierownikiem budowy Augustyn Kern z Gliwic. Budowa przeciągnęła się z powodu braku pieniędzy. 29 maja 1859 r. sufragan wrocławski bp Bernard Bogedain poświęcił nowy kościół. Główny ołtarz wykonał Jan Gajda w 1857 r. W czasie II wojny światowej pocisk artyleryjski przebił dach i wybuchł wewnątrz, co wzbudziło niepokój miejscowej ludności, gdyż w pobliżu znajdował się niemiecki skład amunicji. Kościół ten stoi do dzisiaj, jedynie w 1948 r. dobudowano dwie zakrystie.

Źródła:
Ks. Jan Kudera, Historia kościoła parafialnego w Bieruniu, Bieruń 1996 (reprint).
Ks. Jerzy Nyga, Pamiątki przeszłości Bierunia. Kościół Św. Bartłomieja i kościół Św. Walentego, Bieruń 1991.


Kośćiół Św. Bartłomieja

Zabytkowy kościół św. Bartłomieja jest już co najmniej czwartym kościołem pod tym wezwaniem zbudowanym na tym miejscu.

Pierwsza wiadomość o kościele św. Bartłomieja w Bieruniu pochodzi z Liber Beneficiorum Jana Długosza i zapisana została około 1450 roku. Brzmi ona w tłumaczeniu: „Bieruń, miasto... w którym jest kościół drewniany pod wezwaniem św. Bartłomieja, filia kościoła macierzystego w Lędzinach... kościół w Bieruniu jest świeżo (noviter) zbudowany...”. Łaciński przysłówek „noviter” znaczy od nowa, na nowo, świeżo. Jak więc w tym wypadku należy go tłumaczyć, czy jako „nowo”, a więc ,,świeżo” zbudowany, czy też jako „od nowa”, „na nowo” zbudowany? W wypadku drugim, znaczyłoby to, że nie jest to pierwszy kościół w Bieruniu, bo byłby tylko „na nowo”, „od nowa” zbudowany, tzn. w miejsce jakiegoś dawnego. Na dodatek już w roku 1441, a więc jeszcze przed wiadomością podaną przez Długosza, w aktach konsystorza krakowskiego wzmiankowany jest „Bartłomiej, wikary z Bierunia”. I znowu pytanie: czy między imieniem tego wikarego, a wezwaniem kościoła zachodzi jakiś związek? Nie jest to miejsce na rozstrzyganie tych problemów, bezpieczniej będzie przyjąć tymczasem, że kościół ten zbudowano krótko przed 1440 rokiem. O jego wyglądzie i wielkości niestety nic nie wiadomo.

Następne wzmianki o jeszcze ogólniejszej treści pochodzą z lat 1598 i 1619, tj. z czasów, kiedy kościół ten był w rękach protestantów. Jednak dopiero sprawozdanie wizytacyjne ostatniego ewangelickiego dziekana w Pszczynie, Jana Hoffmanna, z 1628 roku, mówiąc o dwóch istniejących w Bieruniu kościołach stwierdza: „Kościół w miasteczku jest dobrze zbudowany, ma trzy dzwony i kawałek piaszczystej roli...”. Jest to znowu niewiele, ale skoro były aż trzy dzwony, to musiała być i dzwonnica, a być może i sygnaturka.

Pierwszy nieco szczegółowszy opis kościoła znajdujemy dopiero w protokole wizytacyjnym z 1665 roku. Czytamy tam: „Bieruń, miasto, posiada kościół drewniany, starodawny, niezbyt ładny, lecz przynajmniej dobrze pokryty, pod wezwaniem św. Bartłomieja Apostoła... znajdują się w nim trzy bardzo stare ołtarze. Chrzcielnica drewniana jest w środku kościoła, zakrystia drewniana...”. Było również ogrodzenie wokół kościoła, gdyż wizytator nakazuje go proboszczowi naprawić.

Ten kościół spłonął w czasie wielkiego pożaru miasta, jaki wybuchł 21 lipca 1677 r. przy pędzeniu wódki u arendarza żydowskiego. Pożar zniszczył wówczas całe miasto, za wyjątkiem położonego na przedmieściu kościółka św. Walentego i kilku domostw poza miastem.

Dnia 9 maja 1680 roku położono fundamenty pod nowy drewniany kościół w Bieruniu, a 22 grudnia tegoż roku poświęcił go ks. Franciszek Szafrański, dziekan pszczyński.

W latach 1770 - 1776, za czasów ks. proboszcza Karola M. de Posadowskiego, wybudowano na jego miejscu nowy murowany kościół. Na podstawie danych, zaczerpniętych ze starych inwentarzy, rachunków kościelnych oraz późniejszych opisów, znamy dobrze wygląd tego kościoła, a nawet jego wymiary. Był to więc kościół utrzymany w stylu ludowego baroku, murowany, kryty gontem, z trzema wejściami: głównym z przedsionka pod wieżą i bocznymi w środku nawy od południa i północy. W sumie miał 12 okien. Z południowej strony prezbiterium znajdowała się zakrystia, od strony północnej kaplica św. Barbary. Wieża posiadała cebulasty, barokowy hełm z prześwitem, tak samo jak wieżyczka na dachu kościoła. Wieża i sygnaturka pokryte były blachą. Na wieży znajdował się zegar i cztery dzwony. Widać więc, że kościół ten mocno przypominał kościół św. Klemensa na górce w Lędzinach. Powstał bowiem w tym samym czasie i być może był dziełem tego samego budowniczego.

W 1845 roku kościół św. Bartłomieja razem z całym miasteczkiem znów padł ofiarą pożaru. Po pożarze przyszły lata nędzy, głodu i choroby. Choroba nie oszczędziła również proboszcza. Wreszcie, po pokonaniu różnorakich przeszkód, jakie powstały w związku z zamierzoną budową nowej świątyni, poświęcono dnia 14 VI 1851 r. kamień węgielny. Projekt budowy i potrzebne obliczenia wykonał Królewski Inspektor Budowlany Józef Linke z Raciborza, a kierownikiem budowy został „magister murarius” Augustyn Kern z Gliwic. Przed rozpoczęciem budowy rozebrano sklepioną kaplicę św. Barbary oraz mury wypalonej zakrystii; kościół bowiem miał być większy i wyższy. O dawnych jego wymiarach mówi nam, próg kamienny zachowany do dziś w środku obecnego kościoła, a wyznaczający początek dawnego prezbiterium. W starej swej części kościół zachował strop drewniany, belkowy, zaś nowa jego część, wraz z kaplicami tworzącymi transept i prezbiterium, otrzymała sklepienia krzyżowo-kolebkowe.

Zmienił się również styl kościoła, który zgodnie z ówczesnym zamiłowaniem do stylów historycznych, nabrał cech neoromańskich. Budowę ukończono 27 IV 1857 r. i w tym stanie kościół dotrwał do 1948 r. Pod koniec wojny, w 1945 roku pociskami artyleryjskimi uszkodzona została co prawda konstrukcja dachu i część murów, jednak po remoncie kościół odzyskał swój pierwotny wygląd. W tym samym czasie kościołowi groziło poważne niebezpieczeństwo, gdyż Niemcy zmagazynowali przy północnej ścianie kościoła dużą ilość amunicji. W 1948 roku dokonano istotnej przebudowy, usuwając dotychczasową zakrystię i znajdujący się nad nią boczny chór, dobudowano równocześnie z obydwu stron prezbiterium nowe zakrystie. W latach 50-tych dokonano jeszcze jednej zmiany. Powiększono mianowicie okna w prezbiterium, a w transepcie wyłamano nowe, wielkie okna w miejsce dawnych małych, podwójnych na poziomie parteru i okrągłych na poziomie piętra. Zamurowano również wejście do nawy głównej od strony południowej. Witraże w tych samych latach, według projektu artysty plastyka Zdzisława Gedliczki z Krakowa wykonała krakowska firma witrażowa Paczka. Dawne witraże w prezbiterium ufundowane zostały przez parafian w 1932 roku jako podarunek dla ówczesnego proboszcza ks. dra Karola Wilka z okazji jego srebrnego jubileuszu kapłańskiego. Przedstawiały św. Karola Boromeusza, imiennika proboszcza, św. Augustyna, doktora Kościoła oraz Dobrego Pasterza.

Z tych starych, uszkodzonych w czasie działań wojennych w 1945 roku witraży, zachowały się: okrągły witraż Dobrego Pasterza oraz fragmenty witraży św. Augustyna i św. Karola Boromeusza.
 
Opracowano na podstawie: ks. J. Nyga, Pamiątki przeszłości Bierunia. Kościół św. Bartłomieja i kościół św. Walentego, Bieruń 1991

Sanktuarium Św. Walentego (XVII w.)

Status „Walencinka” jako drugiej świątyni w Bieruniu, utrwalił się ok. roku 1645. Stało się tak dlatego, że najprawdopodobniej w tym roku do Bierunia przybył pierwszy miejscowy proboszcz, a kościół świętego Bartłomieja, znajdujący się przy rynku, został kościołem parafialnym.

„Walencinek” w tym czasie najpierw podupadł, lecz zwrócono na niego uwagę w 1677 roku, kiedy spłonął kościół parafialny. Przeniesiono wtedy do „Walencinka” wszystkie obrzędy liturgiczne. Owo prowizorium, w czasie którego kościółek pełnił rolę kościoła parafialnego, trwało trzy lata, do roku 1680. W tym roku odbudowano spalony kościół parafialny a przy okazji zapewne, poczyniono drobne naprawy kościółka świętego Walentego. Przy tej właśnie okazji dowiadujemy się o patronie kościółka.

Po odbudowie kościoła świętego Bartłomieja, całe życie parafialne skupiło się na powrót wokół niego, jednak „Walencinek” nie został zapomniany. Na ten czas należy datować również początki kultu świętego Walentego w Bieruniu.

Kościółek nadal był w użyciu i raz po raz wymagał reperacji. Nie miał jednak własnego uposażenia, stąd remonty przeprowadzane były jedynie doraźnie. Dopiero w 1725 roku bieruński „Walencinek” doczekał się gruntowniejszego remontu. Nie wiemy jak bardzo zmienił się wtedy wygląd zewnętrzny kościółka. Z pewnością jednak zmiany takie miały wtedy miejsce, świadczy o tym treść rachunków parafialnych, jak również fakt wyrycia na belce nadprożnej w głównym wejściu do kościółka daty 1725. Czyniono tak zwykle przy bardzo poważnych remontach. Ten autentyczny dowód troski mieszkańców Bierunia o „Walencinek” można oglądać do dnia dzisiejszego.

Odnowiony w 1725 roku kościółek, kolejnych remontów doczekał się dopiero w drugiej połowie XVIII wieku. W trakcie przeprowadzonych wtedy napraw wzmocniono drewnianą konstrukcję budowli kamienną podmurówką. Zmieniono wtedy także zewnętrzny wygląd kościółka m.in. dobudowując wieżyczkę tzw. sygnaturkę. Wszystkie dokonane wtedy naprawy i zmiany wpłynęły na wygląd kościółka. Nadały mu ostateczny kształt, w ogólnych zarysach odpowiadający dzisiejszemu wyglądowi „Walencinka”.

W roku 1845 w Bieruniu wybuchł wielki pożar, który strawił kościół parafialny. Z konieczności życie religijne parafii bieruńskiej przeniosło się kolejny raz do kościółka świętego Walentego. W związku z tym zamiast planowanej rozbiórki drewnianej budowli, odrestaurowano ją a nawet dobudowano obszerny przedsionek. Dokonał tego bieruński cieśla Antoni Aiker.

W 1929 roku kościółek świętego Walentego uznany został za zabytek. Położyło to kres planom zbudowania, na miejscu drewnianego kościółka, budowli murowanej. Wraz z zaliczeniem „Walencinka” do prawem chronionych zabytków, przeprowadzono kolejne najpilniejsze naprawy: wyremontowany został dach, okna i wymienione zostały szczególnie nadwyrężone części obelkowania. Prace te zlecone zostały mistrzowi ciesielskiemu Józefowi Banaschowi.

Gruntowną renowację wnętrza przeprowadzono podczas II wojny światowej, w roku 1942. Inicjatorem tych prac był ks. Jan Trocha. Wymienione wtedy zostało deskowe sklepienie prezbiterium i nawy kościółka oraz cała konstrukcja chóru. Przy okazji tego gruntownego remontu zniszczono wcześniejsze polichromie. Zaniedbano nadto całkowicie stronę dokumentacyjną przeprowadzanego remontu. W ten sposób zaprzepaszczona została jedyna możliwość przebadania wcześniejszych polichromii, które być może kryły pod warstwą farby jakieś inskrypcje mogące pomóc w poznaniu dziejów kościółka.

W nowej rzeczywistości, jaka nastała po II wojnie światowej, bieruński „Walencik” formalnie otoczony został prawną opieką państwa. Starano się jednak, przede wszystkim własnymi, parafialnymi środkami, dokonywać koniecznych napraw. Wielkie zasługi położył tutaj ks. prałat Jan Trocha, proboszcz bieruński, dla którego kościółek był „oczkiem w głowie'. Niestety, blisko 350-letni zabytek, który przetrwał kilkanaście kataklizmów, stanął w płomieniach po raz pierwszy w czasie swojego istnienia 2 maja 1971 r. Przyczyna leżała w wadliwym doprowadzeniu prądu elektrycznego do kościółka. W efekcie spięcia elektrycznego wybuchł pożar, który strawił dach wraz ze sygnaturką. Zniszczony został sufit kościółka. Szczęściem, dzięki ofiarności straży pożarnej, jak i ludności uratowane zostały od pożaru prawie wszystkie sprzęty liturgiczne i wyposażenie kościółka.

Odbudowę rozpoczęto prawie natychmiast i dzięki wysiłkowi wielu ludzi ukończono ją w listopadzie tego samego roku. Przy okazji wykonano kompletną dokumentację architektoniczno-artystyczną kościółka. Nikt nie przypuszczał, że tak szybko będzie ona znów potrzebna. 14 marca 1972 r., w kilka miesięcy po odbudowie, po pierwszym pożarze, ta zacna świątynia ponownie stanęła w płomieniach. Tym razem została umyślnie podpalona. Ten drugi pożar w dziejach „Walencinka” wyrządził o wiele większe szkody. Spłonął doszczętnie dach i sufit, belki stropu nadawały się do wymiany, a ogień zajął także górne partie ścian budynku. Wyposażenie kościółka w większej części udało się uratować. Niestety, pastwą płomieni padł duży obraz św. Bartłomieja oraz konstrukcja zabytkowych organów. Podobnie jak za pierwszym razem i ta odbudowa przebiegała bardzo szybko i sprawnie.

Dzięki zabiegom i ofiarnej pracy wielu ludzi, z których szczególnie zasłużyła się rodzina Nygów, odbudowę oraz prace konserwatorsko-renowacyjne zakończono w 1984 roku.

Do najnowszych dziejów kościółka należą prace, jakie zostały podjęte po przywróceniu Bieruniowi praw miejskich. Wspólnym wysiłkiem miejscowych duszpasterzy i Zarządu Miasta, odnowione zostało gontowe pokrycie dachu kościółka. Zainstalowano także zabezpieczenia przeciwpożarowe i antywłamaniowe, zaś całe obejście kościółka wraz z przyległym cmentarzem zostało otoczone masywnym ogrodzeniem. Imponujące wrażenie robi „Walencik” szczególnie po zmroku, kiedy oświetlony jest dużymi reflektorami. Dostojność tej świątyni podkreślona jest ponadto bliskością mogił Bierunian. Zarówno zimą, kiedy ciemny, gontowy dach świątyni nakryty jest śnieżną czapą, jak i latem, gdy kościółek tonie wprost w zieleni i kwieciu, pozostawia on na odwiedzających go niezatarte wrażenie. Budzi refleksje i zachęca do ponownego odwiedzenia.

Źródło: Romuald Kubiciel, Kościół pod wezwaniem św. Walentego w Bieruniu, Bieruń 1995

Św. Bartłomiej

Żywot św. Bartłomieja

Św. Bartłomiej był apostołem Jezusa. W Ewangelii występuje pod imieniem Natanael. Był wiernym towarzyszem Jezusa przez całe życie i naocznym świadkiem męki, ran, śmierci i zmartwychwstania Jego. Tradycja starochrześcijańska podaje, że po zesłaniu Ducha Świętego, Bartłomiej udał się do Indii. Według podań, Apostoł miał tam przynieść Ewangelię według św. Mateusza w języku aramejskim i szerzyć naukę Chrystusa. Pan popierał jego działania, czynienie cudów i uzdrawianie chorych.

Inni pisarze starochrześcijańscy twierdzą, że Bartłomiej działał także w Arabii Saudyjskiej, Etiopii, Persji, Mezopotamii oraz Armenii. W Armenii miał pozyskać dla wiary królewskiego brata Polimpiusza wraz z całą rodziną, za co rozgniewany król Astyages nakazał uwięzić Bartłomieja i poddać torturom, by zmusić go do wyrzeczenia się nauki Chrystusa. Kiedy to nie pomogło, polecił go ukrzyżować, a następnie ściąć mieczem. Od VII wieku utarła się tradycja, że przed samą śmiercią żywcem zdarto z niego skórę. Śmierć męczeńską poniósł około 70 roku. Zachowały się pisma apokryficzne o św. Bartłomieju: Ewangelia Bartłomieja, Apokalipsa Bartłomieja we fragmentach, a także Męka Bartłomieja Apostoła.

Chrześcijanie pogrzebali ciało Męczennika z wielką czcią w Albanopolis. Zaraz też Bartłomiej zaczął odbierać cześć jako męczennik za wiarę Chrystusową. Dlatego jego relikwie starano się zachować przed zniszczeniem. Około 400 r. bp Maruta przeniósł ciało św. Bartłomieja do Majafarquim, a potem złożono je w Dare w Mezopotamii (dzisiejszy Irak). Na początku VI wieku znajdowały się już w Anastazjopolis, a w 580 r. chroniąc je przed Arabami przewieziono najpierw na Wyspy Liparyjskie, a w 838 r. do Benewentu we Włoszech, gdzie spoczywają dotąd. W 729 r. zbudowano tam ku czci św. Bartłomieja wspaniałą katedrę i pod mensą głównego ołtarza umieszczono święte relikwie Apostoła. Część relikwii już w 1000 r. umieścił cesarz Otton III w ufundowanym w Rzymie kościele pod wezwaniem św. Bartłomieja na Wyspie Tyberyjskiej, w sarkofagu głównego ołtarza.

 

Modlitwy przez wstawiennictwo św. Bartłomieja

Litania do św. Bartłomieja Apostoła

 

Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas, Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Św. Trójco jedyny Boże,
Św. Maryjo, módl się za nami.
Królowo Apostołów,
Królowo Męczenników,
Święty Bartłomieju, Apostole,
Święty Bartłomieju, otwarty na głos prawdy,
Święty Bartłomieju, prawdziwy Izraelito,
Święty Bartłomieju, wyznający Bóstwo Syna Bożego,
Święty Bartłomieju, powołany na ucznia przez Jezusa,
Święty Bartłomieju, wybrany apostołem,
Święty Bartłomieju, uczestniku cudownego połowu ryb,
Święty Bartłomieju, pełen wiary i pobożności,
Święty Bartłomieju, nieustannie zjednoczony z Bogiem,
Święty Bartłomieju, przepojony miłością Boga i bliźniego,
Święty Bartłomieju, wzorze gorliwości apostolskiej,
Święty Bartłomieju, głosicielu Dobrej Nowiny,
Święty Bartłomieju, Apostole różnych ludów,
Święty Bartłomieju, kolumno Kościoła świętego,
Święty Bartłomieju, prześladowany dla Ewangelii,
Święty Bartłomieju, męczenniku za wiarę Chrystusową,
Święty Bartłomieju, krzyżowany na wzór Chrystusa,
Święty Bartłomieju, wierny Chrystusowi aż do śmierci,
Święty Bartłomieju, patronie różnych zawodów,
Święty Bartłomieju, opiekunie podróżnych,
Święty Bartłomieju, orędowniku nasz przed Bogiem,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

P. Módl się za nami święty Barłomieju.
W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się:
Wszechmogący Boże,
utwierdź w nas szczerą wiarę, która łączyła świętego Bartłomieja z Twoim Synem,
i spraw za jego wstawiennictwem,
aby Twój Kościół stał się dla wszystkich narodów sakramentem zbawienia.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

 
Modlitwa do św. Patrona

 

Święty Bartłomieju, którego imię noszę, Patronie mój,
Twojej się opiece w szczególniejszy sposób dzisiaj polecam i proszę Cię,
abyś mnie swoim wstawiennictwem przed Bogiem wspierał i ratował we wszystkich potrzebach moich.
Wyjednaj mi łaskę wiernego naśladowania cnót Twoich.
Spraw to, o drogi mój Patronie, abym Bogu dochował wierności pośród wszelkich przygód tego życia
i zasłużył sobie na łaskę szczęśliwej śmierci. Amen.

Św. Walenty

Żywot Św. Walentego

 

Nasz patron, św. Walenty, był duchownym, żyjącym w III wieku. Wiemy, że był rzymskim kapłanem, chociaż niektóre źródła podają, iż był także biskupem Terni.
 
Zginął z ręki kata w rzymskim więzieniu podczas prześladowania chrześcijan w 269 roku. Według niektórych przekazów został on uwięziony na skutek donosu skierowanego do władz, informującego o jego funkcji w zakazanej wówczas religii. Osadzony w celi więziennej uzdrowił od ślepoty adoptowaną córkę tamtejszego strażnika, który w efekcie wraz z całą rodziną nawrócił się na chrześcijaństwo. Wkrótce potem, mieli wszyscy zginąć za wiarę. Natomiast inne źródło mówi o uzdrowieniu syna greckiego filozofa Kratona, co zaowocowało przyjęciem nowej religii nie tylko przez niego, ale całą jego rodzinę wraz z trzema uczniami.
 
O tym, że była to szczególnie szacowna osoba, świadczył już w IV wieku jego grób, będący celem licznych pielgrzymek. Podkreślił to papież św. Juliusz (337-352), wznosząc w tym miejscu bazylikę, którą następnie odnowił papież Teodor I (642-649). Kult św. Walentego był szeroko rozpowszechniony w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, chociaż i dzisiaj nie jest on zapomniany. Jemu też poświęcono wiele ołtarzy, obrazów i kościołów. Święty Walenty czczony jest w naszym kościółku jako patron chorych. Tak było od zawsze, mimo, że dzisiaj coraz częściej mówi się o nim jako o patronie narzeczonych i zakochanych.

 

 

Modlitwy przez wstawiennictwo Św. Walentego

 

Litania do św. Walentego

Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas, Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Św. Trójco jedyny Boże,
Św. Maryjo, módl się za nami.
Św. Walenty, kapłanie i męczenniku,
Św. Walenty, obrońco chrześcijaństwa,
Św. Walenty, patronie miłościwy,
Św. Walenty, lekarzu chorych,
Św. Walenty, Ojcze ubogich i sierot,
Św. Walenty, zwierciadło kapłanów,
Św. Walenty, pogromco złych mocy,
Św. Walenty, przykładzie doskonałości,
Św. Walenty, wskrzeszający umarłych,
Św. Walenty, obrońco panieńskiej czystości,
Św. Walenty, Serafinie miłości Bożej,
Św. Walenty, wiary katolickiej kolumno,
Św. Walenty, pocieszycielu strapionych,
Św. Walenty, przedziwny cudotwórco,
Św. Walenty, apostole pełny gorliwości,
Św. Walenty, obrońco męczenników Chrystusowych,
Św. Walenty, patronie w wielkiej chorobie,
Św. Walenty, towarzyszu aniołów,
Św. Walenty, palmo męczenników,
Św. Walenty, Arko Nowego Przymierza,
Św. Walenty, uśmierzający wszelką chorobę,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
P. Módl się na nami św. Walenty.
W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Módlmy się: Boże, który ogniem miłości rozpaliłeś św. Walentego i sprawiłeś, że pogardził groźbami tyrana, spraw, byśmy czcząc Jego męczeństwo, zostali uwolnieni od wszelkich chorób i od grzechu śmiertelnego. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

 


Pieśń 'O tym świętym Walencinie'

 
O tym św. Walencinie,
wielka sława o Nim słynie.
Jaki On to prześliczny był,
oliwnemu drzewu podobny był.
Panny mu się dziwowały,
wielkie dary Mu dawały.
A On na dary nic nie dbał,
przy Bożym Słowie zawsze został.
Prosił Boga Wszechmocnego,
by przemienił piękność Jego.
Pan Jezus Go w tym wysłuchał,
Św. Walenty księdzem został.
Gdy pierwszą Mszę celebrował,
wielki wrzód Go nagabował.
Rzucało nim po kościele,
od ołtarza aż po sienie.
Panny Mu się dziwowały,
i tak sobie rozmawiały.
Nie jest to Walenty Święty,
ale jest to czart przeklęty.
Gdy te słowa wymówiły,
to się w kamień obróciły.
Amen, amen tak nam Bóg daj,
byśmy przyszli w niebieski raj.
Byśmy się w niebo dostali,
z św. Walentym, królowali.

 

 

Oddanie się pod opiekę św. Walentego

 

Św. Walenty! Cieszę się z chwały, którą teraz doznajesz w niebie i czci, jaką jesteś otaczany tu na ziemi.
Tobie polecam wszystkie moje potrzeby duchowe i cielesne,
abyś je przedstawił Bogu wszechmogącemu.
Miej mnie w opiece,
szczególnie w ostatniej godzinie mojego życia,
abym za Twoją przyczyną dostąpił spotkania z Bogiem i z Tobą w społeczności świętych. Amen.

 

 

Modlitwa do św. Walentego

 

Święty Walenty, opiekunie tych, którzy się kochają; Ty, który z narażeniem życia urzeczywistniłeś i głosiłeś ewangeliczne przesłanie pokoju; Ty, który – dzięki męczeństwu przyjętemu z miłości – zwyciężyłeś wszystkie siły obojętności, nienawiści i śmierci, wysłuchaj naszą modlitwę.
 
W obliczu rozdarć i podziałów w świecie daj nam zawsze kochać miłością pozbawioną egoizmu, abyśmy byli pośród ludzi wiernymi świadkami miłości Boga.
 
Niech ożywiają nas krystalicznie czysta miłość i zaufanie, które pozwolą nam przezwyciężać życiowe przeszkody.
 
Prosimy Cię, wstawiaj się za nami do Boga, który jest źródłem wszelkiej miłości i wszelkiego piękna i który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

Klasztor

„Służbę zwłaszcza dzieciom, ubogim i chorym uważamy za swój cel zasadniczy. Posługiwanie bliźnim jest dla nas wypełnieniem posłannictwa otrzymanego od Boga za pośrednictwem Kościoła oraz naszego Założyciela bł. E. Bojanowskiego. Posłannictwo to jest zarazem dla każdej z nas drogą prowadzącą do Boga, któremu oddałyśmy się na wyłączną własność”

Siostry Służebniczki NMP uczestniczą w charyzmacie, jakiego Duch Święty udzielił Założycielowi. Jest to dar służenia człowiekowi w prostocie ducha i bezinteresowności na wzór Maryi, zawsze gotowej do pomocy.

Działalność Sióstr to praca następujących dziedzinach:
  • Chrześcijańskie wychowanie i nauczanie dzieci, zwłaszcza biednych,
  • Religijne wychowanie młodzieży żeńskiej i przygotowanie jej do przyszłych obowiązków,
  • Niesienie pomocy biednym i chorym,
  • Posługa misyjna w świecie,
  • Służba Kościołowi w ramach jego aktualnych potrzeb

 
Zgromadzenie jest wspólnotą apostolsko-charytatywną na prawach papieskich. Siostry składają śluby: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Przez śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa Siostry oddają się całkowicie i niepodzielnie na własność samemu Bogu. W Zgromadzeniu składa się śluby wieczyste, poprzedzone ślubami czasowymi. Okres ślubów czasowych trwa zasadniczo sześć lat. Wszystkie Siostry mają na podstawie profesji te same prawa i obowiązki określone w Konstytucjach. Konstytucje Zgromadzenia ujęte są w duchu Reguły, jaką Zgromadzeniu zostawił Założyciel. Na znak poświęcenia się Bogu i przynależności do Zgromadzenia Siostry noszą skromny strój zakonny.

Dom Sióstr Służebniczek w Bieruniu Starym jest domem emerytalnym Sióstr. Przełożoną Domu jest S. Akwitana. Nasze Siostry prowadzą także prace przyparafialne jako zakrystianka oraz katechetka. Do 30 czerwca 2016 roku, przez 17 lat, duchową opiekę nad Siostrami pełnił O. Józef Majewski OMI.

Adres Domu Sióstr Służebniczek:
ul. Bojszowska 24
43 – 150 Bieruń
Tel: 32 216 41 96

Ruchoma stajenka

Bieruńską ruchomą stajenkę w okresie bożonarodzeniowym można zobaczyć codziennie między Mszami świętymi (7.00 - 17.00)

www.stajenka.iplan.pl

 

 

 

Ło bierońskiej betlejce z chopkami co sie ruszają

Jak se tak starzyk dzisioj siednie, po Godnich Świyntach w kościele w Bartku w bocznyj kaplicy z nojmłodszą wnuczką Wiką, co po babce Werce miano erbła, a poprzyglądo sie tym ludziom co oblegają betlejka kiero tam co roku jest stawiano, to sie nadziwić niy może tym nojmłodszym dzieckom kierym sie szyroko łotwarte łoczka aż śmieją do tego wszystkigo i bez końca rączkami pokazują łojcom to tu to tam, bo wszyńdzie sie coś ruszo. Uciechy co niymiara i widać, że łojcowie przyłażą z dzieckami łoglądać ta betlyjka niy ino z Bierunia i łokolicy, ale i przyjyżdżają z dalekich stron. Jeszcze niy tak downo chodziło sie tu ze swoją czelodką, a dzisioj...? Niy ma siły – czy sie chce czy niy chce przed łoczami stawają łobrozki ło tym jak sie to wszystko zaczyło. A było to tak....

Z początkiym lot piyndziesiątych kiedy mój brat Tyjo, co w Czułowie w papiyrni robił, był z kupmlami na wycieczcze na ziymiach łodzyskanych, kaś koło Kudowy czy Polanicy. Z tamtąd przywióz fotografio betlejymki w kieryj figurki sie ruszały. Długo my sie tymu zdjęciu przyglądali i tak przez adwynt, razym z Erichym łod Norasów, doszli my do wniosku, że byłoby dobrze tako betlejka w chałpie mieć. Dotąd pod choinka stawiali my figurki z prasowanego papiuru co se brat jeszcze za niymca kupił –cóż kiedy łone sie nie ruszały. Łobradzili my wtedy, że zrobiymy se taki na dziesiyńć cyntów szyroki piyrściyn, ło średnicy ponad pół metra z blachy aluminiowej i puszczymy go w ruch przez napynd motorkiym elektrycznym i to bydzie tako droga. Na tym piyrściyniu postawiymy pastuszków co sie bydą do łokoła z tą niby drogą łobracały, tak jakby se szły. W środku tego ringu zrobili my też z blachy takie koło na kerym stoło reszta figurek, ino że łono sie już nie łobracało. Wszystko przedzielili my na pół taką drewnianą przegrodą w kierej w środku była wyciynto tako dużo wnyka – grota. Tam umieścili my dzięciątko, świynto Paniynka ze świyntym Józefym, no i jeszcze woła i łosła.
 
Potym wyrżli my jeszcze w tej przegrodzie takie dwie przeciwległe bramy co se pastuszki z jednyj strony wyłazili a z drugiyj sie kryli. Cóż kiedy niy patrzyły na żłóbek z dzieciątkiym jak łobok Niego przełaziły ino ciągle w jedno strona był zwrócone. Wymyśleli my więc, że pod spodym tym figurkom przymocujymy takie krzyże maltańskie a pod drogą bolce kiere jak pastuszki szli przed dzieciątkiym bydą ich łobracały gymbą na żłóbek, jak bydą zaś dalij to ich nazot łobrucą. Ino że te chopki trza już było wystrugać z kory abo z drzewa, bo te papiurowe sie do tego nie nadowały. Tak zaczon sie podział roboty: Erich kombinowoł materiały i rozmaite klamorstwo, brat majstrowoł przy mechanizmach, a mie przypadło to co było widoczne i trza było wystrugać, powyżynać i łomalować. Jak my se to porobili i tak niyroz we wieczór siedli przy tyj naszyj betlejymce, to nom sie to tak spodobało, że nic ino dalij majstrować.

Po Godnich Świyntach na Podugorach po kolyndzie łaził farosz Trocha. Jak przylozł do naszyj chałpy, porzykoł, pokropił świynconą wodą, ministranci na drzwiach K+M+B napisali, no i niy sposób żeby niy spozorowoł tyj betlejki co w izbie na stole stoła, a chopki se do łokoła łaziły. Farosz podumoł, popatrzoł i godo: „Chłopcy fajne to mocie, ale wiycie co..., co byście tak pedzieli jak by tak na bezrok postawić taki coś w kościele, ino mo sie już rozumieć trocha wiynksze.” Czymu i niy - na drugi rok pojawiła sie w kościele betlejymka, w kierej pora chopków sie ruszało, ino że przy tymu wszystkiymu robiły już prawie całe Podugory. Figurki były wiynksze niż te w doma, kożdo ponad 25 cyntów. By sie mogły ruszać zrobione były z takich drucianych szkieletów, łebki miały strugane z drzewa, a dziołchy poszyły im łaszki. Coś gryfnego! W kościele to już musiało być i trocha muzyki, to tyż na piyrwszy łogiyń w robocie poszeł pastuszek z trąbkom co jom dźwigoł i łopuszczoł, no i jeszcze groł jak mu kto do skarbunki przed nim pieniążek wciepnoł.
 
Żeby to wszystko klapło dołączył do nos Rysiek Gawlików. Na elektronice sie znoł, co było potrzebne żeby tym chopkiym i magnetofonym w łodpowiedniym momyncie zasterować. Potym zrobili my chopów co piłą drzewo rżli, jednego co patyki romboł, barany co sie bodły. To była Erichowo robota, jo zaś ino łebki strugoł i strugoł bo niy szło nadążyć. Ewald Banasiów to wymyśloł taki mechanizm krzywkowy, kiery posłużył do tego, że dzieciątko rączką błogosławiło, a dołokoła główki miało tako aureola, w kieryj bez przerwy lampki migały. Jako nastypny pojawił sie pastuszek przed kierym fojerka sie poliła i łogiyń migoł. My zaś z bratym zrobili dziadka co pod dzwonnicom dzwonił i jeszcze taki duży pniok, na kierym siedziała kukułka i sie ruszała kiedy kukała. Adam Boryczków zaś zrobił taki som model z bramami i wieżą jak my kiedyś w chałpie mieli, ino że dużo wiynkszy, a przez te bramy przełazili teraz królowie co sie jeszcze przed dzieciątkiym klynkali i nisko kłaniali. Nad stajynką postawili my takigo dużego janioła co skrzydłami ruszoł.

Tak co roku coś nowego przybywało i betlyjka sie coroz bardzij rozrastała. W to wszystko zaczyli sie włonczać coroz to inni chłopcy, a lepi pedzieć wszystkie chłopy i baby z całego Bierunia. Dużo ruchomych figurek przysporzył betlejymce Alfred łod Bijoków, bo był na penzyji i poświyncił tymu dużo czasu. Zrobił baby, jedna co w maśnicce działała i nogom kolybka kolybała, drugo co na kołowrotku przyndła, trzecio co na żarnach mełła i czworto co na rompli łachy prała. Potym zmajstrowoł chopów: takigo co na katarynce groł, innego co kapelusz ściongoł i sie piyknie dzieciątku kłanioł i wiela jeszcze innych. Co chwila ktoś sie włonczoł do tyj roboty tak, że i Maryja na dzieciątko pokazywała i sie kłaniała, Józef sie poruszoł, wół sie kiwoł, ptoszki ćwiyrkały a janiołki śpiywały. Alfryd figurkom zrobił tyż tako taśma do kieryj były przyczepione i ku dzieciątku szły. Na wiyrchu to sie nawet wiatrak pojawił i cało churma chopków co się ku dzieciątku przesuwały. Co przyszli nowi ludzie do roboty to i nowe pomysły były.
 
Tak znoloz sie w betlyjce wodny młyn, stow z kaczuszkami co se po wodzie pływały, no i lisek chytrusek co sie za goikiem czai, kominiorz co kominy wymiato i czego tam ludzie jeszcze niy wymyślili. Całe rodziny przy stawianiu betlejymki robiły. Jedni napyndy poudoskonalali, drudzy zawsze coś ponaprawiali, by to wszystko na pastyrce zagrało. Roman Nygów, tyn z rodziny malyrzy, namalowoł tako dużo panorama Jerozolimy z gwiazdkami co se mrugajom na płótnie kiero sie na ścianie zawiyszo. Tacy Styncle to cało kuźnia urochomili kaj dwóch kowoli kuje, a jedyn workiym do pieca dmucho. Zygmunt Wilków z synami grubiorza zrobił co w chodniku wyngiel kopie, a jakiś młodszy karlus to nawet kosiorza zrobił co na placu kosom trowa siecze a dziołcha ze studni woda ciągnie.

Były też i smutne chwile, i to niy ino z kisz tego, że jednych z tych co ta betlyjka satwiali niy ma już miyndzy nami, pewno już Panu Jezusowi w niebie kolyndują, ale jak choćby śmierć ksiyndza Popiełuszki, co to wstrzonsnyła wszystkiymi w całyj Polsce, a my łod tego czasu zrobili jego figurka i se dalij chodzi tu w Bieruniu ku Dzieciątku. No i jeszcze zrobili my siostrę Łucję, służebniczke z bieruńskiego klosztoru, co wszystkiym zastrzyki prała kaj i komu trza było. Łoj nastrugoł sie człowiek nastrugoł, wiela tych łepków było trzeba narobić, ale widać, że się to wszystko łopłaciło jak sie dzisioj wejrzy na tych ludzi z tymi dzieckami – aż sie serce raduje. Bo jak se tak pomyśleć wiela to już lot to dzieciątko w tyj bieruńskiyj betlejce tym dzieckom a i starszym rączkom błogosławi, to aż dziw biere, że mu sie to niy zmierznie....

Zasady przetwarzania danych

Dotyczące danych z formularza wysyłanych ze strony.

Dane z powyższego formularza będą przetwarzane przez naszą firmę jedynie w celu odpowiedzi na kontakt w okresie niezbędnym na procedowanie przekazanej sprawy. Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne do przetworzenia zapytania. Każda osoba posiada prawo dostępu do swoich danych, ich sprostowania i usunięcia oraz prawo do wniesienia sprzeciwu wobec niewłaściwego przetwarzania. W przypadku niezgodnego z prawem przetwarzania każdy posiada prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego. Administratorem danych osobowych jest Parafia św. Bartłomieja Apostoła, siedziba: Bieruń, Krakowska 3.